W zeszłym roku Starsza zażyczyła sobie czapki. Zrobiłam. Dzieć z czapki zadowolony. Poprosiła mnie o rękawiczki. Palczaste. I tu przyznam szczerze, poległam. Chociaż to dziwne, bo w zamierzchłych czasach szkoły średniej takie tworzyłam. Nie napiszę, ile razy przerabiałam, ale z palczastych zrobiły się mitenki z palcami, potem mitenki ze ściągaczem, z kciukiem robionym z dziury, z klina. Bo generalnie problemem był zawsze kciuk. Nie podobało mi się i już. Ale w końcu mam, zrobiłam z jednym palcem w końcu te rękawiczki, ale sposób, w jaki ten kciuk jest wyrobiony, jest dla mnie strzałem w dziesiątkę. Tu pokłony oddaję Antoninie, bo u Niej na blogu znalazłam wskazówki, jak taki kciuk zrobić. Kolor włóczki w rzeczywistości jest taki, jak na zdjęciu rękawiczek.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o skończone robótki. W tzw. międzyczasie dzierga się sweter dla Starszej
narzuta na łóżko Młodszej
i jeszcze Sal-owy obrazek się krzyżykuje.
No i na druty wskoczyła dziś wieczorem czapka dla Młodszej.
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz