Poproszono mnie, żebym pomogła szukać domu dla tej ślicznej Koty. Dużo kociego nieszczęścia chodzi na tym świecie, jeżeli choć jednemu uda się pomóc, to już coś.
Kotka znajduje się w tej chwili w lecznicy na warszawskim Tarchominie, jest po sterylizacji. Było podejrzenie, że choruje na grzybicę, ale na 99% zostało to wykluczone, Kotka przechodzi jeszcze końcowe badania w tym zakresie. Ma około roku, jest ufna, lgnie do ludzi, nie boi się dzieci, lubi głaski.Jest możliwość zorganizowania transportu do podwarszawskich miejscowości.
Bardzo Was proszę, jeśli nie Wy, to popytajcie wśród znajomych, może ktoś chciałby ją przygarnąć.
Gdybym się o Kotce dowiedziała z dzień wcześniej, całkiem możliwe, że zamieszałaby ona u mnie.
Bo spadł na nas wielki smutek - nasza Kota (tak właśnie miała na imię) zachorowała nagle i tak ciężko, że trzeba było ją uśpić, żeby nie przedłużać jej cierpienia.
W "naszej" lecznicy zaś siedziało w klatce małe kocię, nie wiem jaki drań mógł się pozbyć takiego cuda. Dzieci przyniosły znajdę (chwała im za to), a teraz ta znajda jest u nas w domu. Szkoda tylko, że co się spojrzę na Misię, mam przed oczami Kotę :-(
Zaraz mnie jasny szlag trafi, bo nie mogę reszty zdjęć załadować.
Apdejt, bo się udało.
Koty nie ma już z nami |
Futra "na stanie"
Pysia - wyłazi z kartonu z wełną |
Misia :-) |
Bardzo Ci współczuję w związku z Kotą. Znam tę stratę.
OdpowiedzUsuńU mnie szybkie dokocenie nie sprawdziło się, to znaczy, nie umiałam z nową kotką nawiązać podobnie bliskiej relacji jak z poprzednią. Musiałam najpierw przepracować to, co się stało.
Mam jednak nadzieję, że obie z Misią będziecie miały się dobrze razem.
I życzę owocnych poszukiwań domu dla czarnej.
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńStaruszka była specyficznym kotem, bardzo niezależnym, i chyba ze wszystkich domowników ja właśnie miałam z nią najlepsze relacje.
Dokociłam się ze względu na Pyśkę ;-) I to był dobry krok, już widzę.