poniedziałek, 10 września 2012

Dahlia, RR i inne

Dzisiaj będzie dużo zdjęć, ostrzegam ;-). Na samym początku chciałam zaprezentować ukończoną w końcu dahlię . Prawdę mówiąc nie do końca jestem przekonana do takiego fasonu swetra, podczas dziergania niejednokrotnie w głowę wwiercała się myśl, żeby spruć robótkę, ale ostatecznie, jak widzicie, postanowiłam ją skończyć. Jak widać poniżej, ze mnie modelka jak z koziej ..., mężu robalom i kwiatkom umie robić zdecydowanie ładniejsze zdjęcia, więc jest to co jest i lepszych zdjęć nie będzie.





Dane techniczne:
wzór dahlia (klik)
włóczka Sonata ANILUX, w ilości prawie 6 motków 100 g
druty KP 3.5, 2.75 ( na plisę przodów)
 W stosunku do oryginału zmieniłam tylko długość dolnego prostokąta, gdyż chciałam, żeby sweter zakrywał moją szacowną. Scenerią do wykonania powyższych zdjęć był Jarmark Piaseczyński, gdzie można było zobaczyć m.in. cuda:
piękną panienkę
lniane serwety wykonane na drutach
kręć się kręć wrzeciono
jedna chusta z wielu

prześliczne witraże 




Dwa ostatnie zdjęcia przedstawiają 6 i 7 kawę z RR kawowego, w którym biorę udział.

Pozdrawiam wieczorową porą.

środa, 5 września 2012

Tapicer na mnie nie zarobi i Szarotki

W jakim stanie miałam w domu krzesła - wstyd się przyznać. Po wizycie w zakładzie tapicerskim, gdzie jak usłyszałam ile by mnie wyniosła renowacja moich 4 krzeseł, o mało co z tego przysłowiowego krzesła nie spadłam ;-). Za cenę którą usłyszałam, można już kupić nowe krzesła. Zrobiłam więc rundę po sklepach meblowych, ale nic mojej szacownej nie było w stanie dogodzić. Postanowiłam więc wziąć byka za rogi, zaopatrzyłam się u tapicera w nową gąbkę, zasłonki z lumpeksu, zszywacz tapicerski w leroy merlin i oto są:
krzesła jak nowe ;-). Wiem, jakie są niedociągnięcia, tapicerując je kolejnym razem postaram się uniknąć błędów które popełniłam. Że za niedługo czeka mnie wymiana materiału - zdaję sobie sprawę, bo temu jasnemu mając na stanie dwójkę dzieci i dwa koty nie wróżę długiego żywota :-)

Test przydatności do użycia zaliczony ;-)

Tu przepraszam za "tło", ale chciałam Wam pokazać jak było (wstyd) i jak jest obecnie.

A kiedy już się narobiłam jak dziki zwierz, postanowiłam sobie odpocząć w przemiłym towarzystwie.
Patronką wrześniowego Szarotkowa była dynia, którą przyniosła Gospodyni naszych spotkań.

A na spotkaniu oprócz pogaduszek, nie tylko na tematy drutowe, można było popodziwiać




pomiziać

i znów pozachwycać się


A teraz odliczam czas do następnego spotkania.